„Elżbieta” w finale Drzewa Roku 2020

Jodła Elżbieta, rosnąca w Mucznem koło domku myśliwskiego, została finalistką corocznego konkursu Drzewo Roku, organizowanego przez Klub Gaja. Imię swe drzewo zawdzięcza Elżbiecie Dzikowskiej, słynnej podróżniczce, która je sobie niegdyś upodobała.

– Bardzo się cieszę z tej nominacji, będę głosować i kibicować w konkursie mojej imienniczce – powiedziała Elżbieta Dzikowska. – Widziałam wiele wspaniałych drzew w życiu, ale ta jodła naprawdę mnie urzekła. On ma wielką moc i dźwiga na sobie bogactwo historii tej ziemi. W czerwcu chciałabym przyjechać do Mucznego, by osobiście pomóc mojej jodle wygrać plebiscyt.

Wiek drzewa oceniany jest na 160 lat, a od 2013 roku ma ono status pomnika przyrody. Obwód na wysokości pierśnicy wynosi 480 cm, dzięki czemu w polskich lasach zajmuje ono trzecie miejsce pod względem grubości w swojej kategorii gatunkowej. Ma mocno rozbudowaną koronę, świadczącą, że niegdyś rosła na pastwisku, a wokół niej wiele się zapewne wydarzyło.

Zapewne pamięta czasy, w których bieszczadzkie wioski tętniły życiem, a obok siebie mieszkali Polacy, Bojkowie i Żydzi, działały zakłady produkujące potaż, beczki oraz meble, a w dolinie Mucznego słychać było gwizd lokomotywy wąskotorówki.

Mieszkańcy trudnili się też wypasem bydła, stąd bywało, że jodła dawała pasterzom schronienie od słońca czy deszczu. Wśród dawnych mieszkańców krążyła legenda, o nieszczęśliwej miłości pasterza do miejscowej dziewczyny. Szeptunka doradziła mu, by odrobinę popiołu z kory jodłowej dosypał do wody i podał ukochanej. Eliksir zadziałał, a od tego czasu pasterz z dziewczyną co roku w cieniu jodły świętowali ten dzień.

Podczas I wojny światowej jodła widziała na pewno kolumny wojsk rosyjskich zmierzające ku stokom Bukowego Berda, gdzie rozegrała się krwawa bitwa z Austriakami. W czasie II wojny światowej sama też doznała szkód; odstrzelono jej kawałek korony, stąd tak duże i zdeformowane konary na jej szczycie. W kilku miejscach na jej pniu można zobaczyć ślady po kulach, które dotkliwie ją raniły.

W 1947 roku podczas akcji „Wisła” wszystkich mieszkańców przymusowo przesiedlono na północ i zachód Polski. Pozostawiony przez ludzi dobytek doszczętnie zniszczał i tylko wnikliwe oko może zauważyć gdzieniegdzie ślady po dawnych mieszkańcach tych ziem. Po tych wydarzeniach przyroda szybko zaczęła wracać na opuszczone tereny. W latach 70. XX w. człowiek znowu pojawił się w dolinie górnego Sanu, a jodła „Elżbieta” była świadkiem licznych polowań na zwierzęta żyjące w okolicznych lasach, organizowanych przez słynnego pułkownika Doskoczyńskiego. Dygnitarz ten kazał nieopodal postawić „Dewizówkę”, czyli domek myśliwski istniejący do dziś.

Obecnie ten pomnik przyrody odwiedza wielu turystów, którzy coraz liczniej przybywają w okolice Mucznego.

Leśnicy zadbali o to, aby w pobliżu jodły znalazła się wiata, gdzie turyści mogą odpocząć. Dodatkowo wybudowano schodki, dzięki którym łatwiej jest podejść bliżej tego pomnika przyrody.

Plebiscyt rozpocznie się w czerwcu tego roku, ale już wiosną warto zajrzeć do szumiącej „Elżbiety” w Mucznem.

W lasach na terenie RDLP w Krośnie rośnie 1104 drzewa o statusie pomnika przyrody. Kolejne kilkaset propozycji złożyli leśnicy do uznania przez rady gmin.

Tekst i zdjęcia: Edward Marszałek