Wichura na Podkarpaciu. Nocą wichury powalały drzewa i zrywały dachy.

Ponad 250 razy wyjeżdżali na akcje strażacy w nocy i w niedzielne przedpołudnie. Przechodzące przez region wichury poczyniły ogromne spustoszenia.

Najmocniej wiało w powiatach dębickim, rzeszowskim, brzozowskim, Przemyślu i Krośnie i to tam strażacy przyjmowali najwięcej zgłoszeń. Dotyczyły one głównie połamanych drzew, uszkodzeń poszyć dachowych oraz zerwanych linii energetycznych, około 30 tysięcy odbiorców zostało pozbawionych prądu.
– W 46 przypadkach strażacy pomagali przy uszkodzonych konstrukcjach dachowych i naderwanych rynnach w budynkach gospodarczych i mieszkalnych – mówi mł. bryg. Marcin Betleja z KW PSP w Rzeszowie.

Nocny horror
W Krośnie potężna wichura zerwała część dachu z bloku na nowym osiedlu. Wiatr powalił drzewa, które zablokowały drogi główne, tj. DK 28 na ul. Bieszczadzkiej, powiatowe i gminne. W Rzeszowie ogromne drzewo spadło na ścieżkę rowerową na Lisiej Górze, którędy spaceruje sporo mieszkańców.

– Nocny horror – komentowali internauci na portalu nowiny24.pl, którzy przesyłali  zdjęcia powstałych zniszczeń.

Mocno ucierpiał też powiat jasielski. – Wiele dachów z budynków mieszkalnych po prostu pofrunęło jak papier, ludzie nie mają gdzie mieszkać – napisał w niedzielny poranek internauta.- Jest ogromna liczba połamanych drzew, w wielu miejscach uszkodzone linie elektryczne, nie ma prądu. Straż w powiecie jasielskim nie nadążają ze zgłoszeniami, sytuacja jest bardzo trudna – relacjonował.

Pełne ręce roboty mieli też strażacy z OSP w Gliniku Dolnym. Powalone drzewo uszkodziło zabytkowy, XVII-wieczny kościół w Gogołowie. Strażacy z usuwali fragmenty drzewa i zabezpieczali uszkodzone elementy kościoła. Interweniowali też w sprawie uszkodzonej linii telefonicznej, która zwisała nad drogą, a nocą w Widaczu, gdzie zerwane elementy dachu uderzyły w pobliski budynek mieszkalny. Jak donosili internauci, SMS-y wysyłane przez operatorów, czyli tzw. alerty rządowego centrum bezpieczeństwa ostrzegające przed wichurami, przyszły do nich już po fakcie. Niektórzy nie dostali ich wcale, mimo że znajdowali się na terenach, których dotyczyły ostrzeżenia meteorologiczne. Zdarzały się też przypadki, że jedna osoba dostawała dwa, a nawet trzy identyczne SMS-y z ostrzeżeniem w różnych odstępach czasowych.
– Nie dostałam nic. W nocy obudziło mnie za to wycie strażackiej syreny – napisała na portalu nowiny24.pl pani Krystyna z Krosna.

 

źródło: Gazeta Codzienna Nowiny