Leski szpital na krawędzi. Dramatyczna sytuacja placówki
Sytuacja w Szpitalu Powiatowym w Lesku staje się coraz bardziej dramatyczna. Pod koniec maja odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Powiatu, która miała przynieść decyzję o przyszłości oddziału ginekologiczno-położniczego. Jednak zamiast debaty – temat został zdjęty z porządku obrad. W tle trudna sytuacja finansowa, problemy kadrowe i oczekiwanie na ustawę, która wciąż nie trafiła do Sejmu.
Zdaniem Magdaleny Dąbrowskiej, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych przy SP ZOZ w Lesku, decyzję o wstrzymaniu uchwały tłumaczono oczekiwaniem na rządowy projekt reformy szpitalnictwa. – W projekcie znajduje się zapis, zgodnie z którym oddziały położnicze oddalone od innych tego typu jednostek o 30–60 minut miałyby otrzymywać dodatkowy ryczałt. U nas czas dojazdu jest nawet dłuższy, więc liczymy, że ten zapis zostanie utrzymany – mówi Dąbrowska.
Reforma, zapowiedziana przez minister zdrowia Izabelę Leszczynę już w lipcu ubiegłego roku, miała trafić pod obrady parlamentu w pierwszej połowie 2025 roku. Do dziś jednak ustawa nie została przyjęta. – Minister zapowiadała, że jeśli reforma nie wejdzie w życie do końca roku, poda się do dymisji. Ale my możemy nie wytrzymać do tego czasu – komentuje przewodnicząca związku zawodowego.
Szpital działa na krawędzi
Niepewność co do przyszłości systemu ochrony zdrowia stawia lokalne placówki w bardzo trudnej sytuacji. – Nikt już nie mówi o terminie 1 lipca. Teraz słyszymy tylko ogólne „w tym roku” – przyznaje Małgorzata Bryndza, dyrektor SP ZOZ w Lesku. – My jako zarządzający nie możemy czekać bezczynnie. Jeśli nie podejmiemy decyzji, nie dotrwamy nawet do jesieni – dodaje.
W obliczu braku jasnych decyzji na szczeblu centralnym, dyrekcja szpitala zwróciła się do wojewody podkarpackiego z wnioskiem o zawieszenie działalności oddziału ginekologiczno-położniczego od 1 lipca – na okres dwóch miesięcy. Już wcześniej, z powodu braków kadrowych, uzyskano zgodę na czteromiesięczne zawieszenie funkcjonowania oddziału dziecięcego.
Radni powiatowi postanowili wstrzymać się z ostatecznymi decyzjami, mając nadzieję na korzystne zmiany legislacyjne. Jednak szpital, zmagający się z rosnącymi kosztami i ograniczoną liczbą personelu, nie może sobie pozwolić na dalsze zwlekanie. Czarodziejskiej różdżki, jak komentują niektórzy, raczej nie będzie. A los pacjentek i przyszłych matek w regionie wciąż wisi na włosku.