Pamiątka leśnej tragedii sprzed wieku

Udało się zlokalizować miejsce przydrożnej kapliczki na północnych stokach Jeleniowatego, upamiętniającej leśną tragedię sprzed lat. Leśnicy z Nadleśnictwa Stuposiany chcą wykonać jej renowację i przywrócić pamięć o historii, która wydarzyła się tu na przełomie XIX i XX w.

Miejsce to położone jest w rozwidleniu dawnych dróg prowadzących z Dźwiniacza na grzbiet Jeleniowatego i nasypu kolejki wiodącej niegdyś do polany Brenzberg.

– Miałem doniesienia o krzyżu znalezionym kiedyś w tej okolicy, zresztą w terenie widać było mocno omszoną stertę kamieni – mówi Janusz Szkotak, leśniczy leśnictwa Dźwiniacz. – Jeszcze w zeszłym roku w kilka osób odkopaliśmy to miejsce, odkrywając piaskowcowy obelisk ze śladem po montażu krzyża i kamienie, które służyły zapewne do konstrukcji podstawy.

O historii tego miejsca słyszał od byłych mieszkańców Mucznego dr Wojciech Krukar, autor znanych map Bieszczadów, poszukiwacz dawnych nazw topograficznych.

– Dawno temu, w jednym z wywiadów, pojawił się taki motyw, coś jakby legenda, o wypadku w lesie, w którym zginął drwal przygnieciony upadająca jodłą. Było to przy tzw. Kulowej Polanie na północnych stokach Jasieniowa, gdzie przed wojną koszono siano. Dziś polana jest zupełnie zarośnięta lasem. Na austriackiej mapie wojskowej z 1911 roku to miejsce oznaczono jako kapliczkę lub przydrożny krzyż, ale na późniejszych już go nie znalazłem – ciągnie opowieść znakomity kartograf.

Zobacz krótki film: https://youtu.be/JDlNjkLAWqw

Tragedia przy Kulowej Polanie wydarzyła się zapewne początkiem XX w. Poetycki jej ślad znajdziemy w epopei ks. Erazma Skórnickiego „W Karpatach” (wyd. Ruthenus. 2014):

“Dwaj koledzy z Brenzbergu, co jak bracia byli,

Obaj się w jednej dziewce ruskiej zadurzyli.

I wzajemnie wstręt k sobie poczuli haniebny.

Że się jeden drugiemu stał tu niepotrzebny.

W tym miejscu, gdzie krzyż stoi, jeden zamordował

Drugiego niegodziwie i upozorował

Śmierć przypadkiem, że lora przejechała jego.

Lecz mord się nie ukryje, nie jest nic dziwnego,

Bo krew niewinna woła o pomstę do Boga,

Wszystko więc się wydało, bo choć pusta droga

Była w owym momencie, chłopak na maliny

Był jakiś w owym lesie i z dala z gęstwiny

Obserwował zdarzenie. Tak zamordowany

Został potem w tym miejscu mordu pochowany,

A morderca w areszcie znalazł miejsce dla się…”

Jak było naprawdę trudno będzie dziś ustalić. Ważne, że kluje się pomysł przywrócenia ludzkiej pamięci tamtej historii sprzed lat.

– Chcemy na powrót ustawić tę kapliczkę i osadzić na niej stary krzyż, a równocześnie to miejsce wyeksponować jako element ścieżki spacerowej, która mogłaby prowadzić z Mucznego przez Brenzberg do Dźwiniacza, gdzie Bieszczadzki Park Narodowy udostępnił do zwiedzania ślady kulturowe po dawnych mieszkańcach wsi – deklaruje Jan Mazur, nadleśniczy Nadleśnictwa Stuposiany.

Taka trasa byłaby zupełnie nową atrakcją turystyczną, pozwalającą rozproszyć ruch w obrębie całej doliny górnego Sanu.

Tekst i zdjęcia: Edward Marszałek