Anna Cieślak jako Jadwiga Wieleżyńska
„Za każdym wielkim mężczyzną stoi jeszcze większa kobieta” – tak o swojej roli mówi znakomita polska aktorka teatralna i filmowa Anna Cieślak w wywiadzie „JEŚLI NIE MA ODBIORCY, NIE MA NAS. Wywiad z ANNĄ CIEŚLAK”, który ukazał się na portalu film.org.pl .
Autorem artykułu jest Dawid Myśliwiec. Publikujemy jego fragment.
Jadwiga Wieleżyńska z filmu Wieleżyński – alchemik ze Lwowa Mariusza Bonaszewskiego, który wkrótce będziemy mogli obejrzeć, to chyba nieco inna postać. Jest takie powiedzenie, że „za każdym wielkim mężczyzną stoi jeszcze większa kobieta” – czy to właśnie taki przypadek?
Anna Cieślak: Tak się złożyło, że w obu tych produkcjach gram żony, ale skrajnie inne: w Szadzi jest to żona w relacji patologicznej, w Wieleżyńskim żona jest wielką miłością kreatywnego, odważnego mężczyzny, odkrywcy, nieprawdopodobnego człowieka, który niesie pomoc innym i o którym, mam nadzieję, dzięki temu filmowi Polacy dowiedzą się więcej. I tu rola Jadwigi jest piękna i niesłychanie ważna – ona była niezwykle świadomą i wyedukowaną kobietą jak na przełom XIX i XX wieku. Wiedziała, że musi pozwolić swojemu ukochanemu odejść na jakiś czas. Rozumiała, że dzięki temu on pomoże innym ludziom. Musiała wspierać Mariana Wieleżyńskiego i robiła to bez mrugnięcia okiem, bo wiedziała, jak ważne zadanie jest przed nim. Była przy nim w chwilach największych napięć, wyzwań, w momentach, gdy Wieleżyńskiemu podcinano skrzydła. To były czasy, gdy nie można było ot tak skomunikować się z ukochaną osobą, a Jadwiga miała na tyle siły w sobie, by obdarować nią męża i samej wytrwać w tej trudnej sytuacji. Miała rolę odpowiedzialną, silną, odważną – w tamtych czasach bycie młodą kobietą samotnie czekającą na męża było nie lada wyzwaniem. Przetrwała dzięki wierze, miłości i podziwowi dla talentu i pasji jej męża.
Czy Jadwiga poświęciła się dla Mariana Wieleżyńskiego?
Anna Cieślak: Pytanie, czy to było poświęcenie. Niejednokrotnie rozmawiałam ze znajomymi i dochodziliśmy do wniosku, że kobiety często wynoszą z domu nie umiejętność kochania, ale całkowitego poświęcenia się dla ukochanej osoby, a przecież nie o to chodzi w relacji. Nie na tym polega miłość. I moim zdaniem Jadwiga nie poświęciła się, ale zrozumiała, co w danym momencie było potrzebne jej ukochanemu.
Zostańmy przy temacie kobiet, ale tym razem w sferze twórczej – już od jakiegoś czasu w polskim kinie kobiety, słusznie zresztą, dochodzą do głosu jako „reżyserzyce”, jak mawia Jagoda Szelc. Mam jednak wrażenie, że po początkowym boomie, który zapoczątkowały sukcesy m.in. Agnieszki Smoczyńskiej i Jagody właśnie, ten wspaniały kobiecy zryw nieco stracił impet. A może się mylę?
Anna Cieślak: Powiem tak: nie odczuwam braku współpracy z kobietami-reżyserkami, bo bardzo często zdarza mi się pracować z „reżyserzycami” w teatrze, a jeszcze częściej w Teatrze Polskiego Radia pod jurysdykcją Janusza Kukuły. Tam przychodzą studenci reżyserzy, wiele z nich to właśnie młode kobiety, które świetnie prowadzą i mają ciekawą, inspirującą, a przede wszystkim otwierającą aktora wrażliwość. To nie jest łatwa praca – już bycie aktorką nie jest najłatwiejsze, a co dopiero bycie reżyserką. Kilkukrotnie miałam propozycje wyreżyserowania czegoś, ale nie odważyłam się. Mogę być współreżyserką, asystentką, doradcą, ale po 20 latach pracy w tej branży wiem, że bycie reżyserką to bardzo trudne i czasami okrutne zajęcie. Zwłaszcza na planie filmowym, gdzie tak naprawdę chodzi o wzbudzenie respektu u kilkudziesięciu mężczyzn pracujących przy filmie. Kiedyś miałam przyjemność pracować z Magdaleną Górką, świetną operatorką, która teraz już pracuje za granicą, ale poznałyśmy się na planie drugiej części Gliny Władka Pasikowskiego. Ile ona musiała przejść, żeby ludzie wreszcie zrozumieli, że jest dobra! Żeby nie musiała kłócić się o każde ustawienie światła, tłumaczyć, dlaczego takie, a nie inne rozwiązanie jest najwłaściwsze. Bo przecież wszyscy wiedzieli lepiej od niej, mimo że skończyła szkołę filmową i posiadła ogromną wiedzę na temat swojego zawodu. Myślę, że ta branża wręcz wymaga od kobiety jakiegoś pierwiastka męskości, by mogła przetrwać w tym środowisku, a przy tym musi też zachować kobiecą wrażliwość. Nie do końca wiem, czy rzeczywiście ten kobiecy zryw w polskim kinie osłabł, ale wierzę, że poznamy jeszcze wspaniałe, odważne reżyserki, bo w radiu i teatrze ich nie brakuje.
Cały artykuł znajduje się na stronie: https://film.org.pl/wywiad-2/jesli-nie-ma-odbiorcy-nie-ma-nas-wywiad-z-anna-cieslak-243260/
Na przełomie sierpnia i września br. realizowane były zdjęcia do filmu „Wieleżyński – alchemik ze Lwowa”. Najnowsza produkcja Telewizji Obiektyw poświęcona będzie pionierowi światowego gazownictwa, Marianowi Wieleżyńskiemu.
Film w reżyserii Mariusza Bonaszewskiego. Producentem filmu jest Bogdan Miszczak, autorem zdjęć Mariusz Konopka. Scenariusz napisała Małgorzata Sobieszczańska. W tytułowej roli zobaczymy Wojciecha Zielińskiego i Annę Cieślak.
Producentom filmu udało się pozyskać sponsorów,
dzięki którym film mógł być realizowany.
Sponsorem głównym jest PGNiG S. A., sponsorami wspierającymi GAZ-SYSTEM S.A., Splast Sp. z o.o., MPGK Krosno, ORLEN OIL, ORLEN POŁUDNIE, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, PRDM w Jaśle oraz Samorządy Podkarpacia i Małopolski: Miasto Jasło, Miasto Gorlice, Powiat Krośnieński, Powiat Jasielski, Gmina Jedlicze, Gmina Chorkówka, Gmina Jasło, Gmina Skołyszyn, Gmina Miejsce Piastowe, Gmina Tarnowiec, Gmina Sanok. Film realizowany jest również ze środków Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie i Województwa Podkarpackiego w ramach programu Podkarpackiej Kroniki Filmowej.
Partnerzy filmu: Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego w Bóbrce, Skansen Budownictwa Ludowego w Sanoku, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu, Canon Polska, Dwór Krościenko Wyżne, Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.
Film wpisuje się w oficjalne obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości i uzyskał zgodę na posługiwanie się oficjalnym logo obchodów.
foto
D. Krzanowski
M. Kraczkowski